Sierpniowy poranek. Za oknem świeci słońce, temperatura powyżej
77°F. Siedzę w swojej kuchni, jedząc śniadanie przed próbą z The Heirs, gdy
nagle ktoś puka do moich drzwi. Idę, otwieram je i widzę swojego brata
bliźniaka.
- Alex! Jak dobrze Cię widzieć. Zatrzymam
się tu na trochę. - Alvaro obejmuje mnie mocno, a następnie wnosi do mojego
domu swoje bagaże. - W Chicago ostatnio jest sporo ludzi i nie mogę nawet
spokojnie wyjść do sklepu, bo wszyscy albo się o Ciebie pytają albo nas mylą.
To strasznie męczące, Lex. - nawija jak katarynka, drepcząc krok w krok za mną
do kuchni.
- Alvaro, posłuchaj mnie. - zatrzymuję
się przy stole i spoglądam mu w oczy. - Możesz tu zostać, pod warunkiem, że nie
będziesz wtrącać się w moje życie. Mam fajną pracę, super dziewczynę i światową
sławę. Nie chcę tego stracić przez twoją głupotę. - mówię stanowczo, gdyż
pamiętam co było kilka lat temu.
- Okay, okay. - zbywa mnie ruchem ręki i
zagląda do lodówki, z której wyciąga jogurt owocowy.
Cały Alvaro... Może i jesteśmy
bliźniakami, ale postępujemy zupełnie inaczej.
--------------------
Witam serdecznie!
Nowy blog w nowym paśmie. Mam nadzieję, że 'For your love...' w paśmie 'Bliźniacze Wtorki ' przypadnie Wam do gustu.
Zachęcam do przejrzenia zakładek.
Pozdrawiam i zapraszam na 1 rozdział za tydzień :)
Alvaro to mega sympatyczna postać. Już go lubię.
OdpowiedzUsuńPrzy nim Lex to stary maruder ;)
Oj, czuję, że się będzie działo!
Pozdrowionka :)