czwartek, 16 lutego 2017

11

¦Brandon¦
Mija kolejna noc bez Savannah. Martwię się o nią strasznie. Z tego wszystkiego zdążyłem już zbić trzy talerze i przypalić garnek, w którym gotowałem ziemniaki na obiad.

Właśnie nakrywam do stołu, gdy drzwi wejściowe się otwierają. Do środka wchodzi roześmiana Sav z telefonem przy uchu.
- Muszę kończyć. Widzimy się o piątej. - rzuca i rozłącza się. Chowa telefon do kieszeni i podchodzi do mnie. - Cześć brat. - cmoka mnie w polik.
- Savy, gdzieś Ty była tyle czasu? - pytam od razu.
- Z Alexem za miastem. Taki romantyczny wypad. - odpowiada o siada przy stole. - Co na obiad? - zmienia temat.
- Ryba i ziemniaki. - odpieram. - Przypalone. - dodaję. - Martwiliśmy się o Ciebie. Nawet Alex. - mówię, patrząc na nią.
- Przecież był ze mną... - mruczy. - Cholera. - podrywa się z miejsca. - Alvaro! Zabiję go! - wybiega z domu, a ja nie wiem o co jej chodzi.
- Czy to była Savannah? - matka wchodzi do jadalni, wskazując na drzwi.
- Tak, była. Jechała do Alexa. - oznajmiam i idę do kuchni po jedzenie.

Gdy wszystko gotowe siadamy do stołu. Rodzice patrzą na mnie jakbym coś ukrywał, a Sierrah i Rynnah jak zwykle wygłupiają się przy posiłku.
- Więc... Sav była przez chwilę dziś w domu, tak? - ojciec nawraca na temat mojej siostry.
- Była. - potwierdzam.
- Mówiła, gdzie zniknęła i dlaczego? - dopytuje.
- Myślała, że jedzie na romantyczny wypad z Alexem, a jak się dziś okazało była z jego bratem bliźniakiem Alvaro. Wściekła się i wybiegła z domu. - mówię prawdę, bo po co kłamać.
- Uh... - wzdycha Ken. - Dobrze, że nic jej się nie stało. To mój mały motylek. - dodaje i w końcu  od kilku dni, uśmiecha się.
- A kiedy znów do nas przyjdzie? Chcemy jej pokazać nasz nowy układ taneczny. - Sierrah wtrąca się do rozmowy.
- Pewnie niedługo, bo dziś idzie do Rydel... - Saundra, nasza matka, odpowiada na jej pytanie.
- Lub rano, jeśli od razu do niej poszła. - dorzucam i wkładam do ust kawałek ryby z widelca.
- A może Ty chcesz go zobaczyć? - Rynnah wlepia we mnie swoje wielkie czekoladowe oczy. Ma takie same jak ja, Sav i Sier.
- Okay. - zgadzam się. bo i tak nie mam co robić. Bren idzie dziś na randkę, Eian jest u rodziców, a Alex pewnie będzie musiał powstrzymać Savkę przed kolejną głupotą.
- Fantastycznie! - Ryn klaska w dłonie trzykrotnie, a następnie przybija piątkę siostrze.
Dobrze, że choć one są młode i jeszcze wiele nie muszą rozumieć. Świat po szesnastych urodzinach jest okropny, a po osiemnastce jeszcze gorszy. Wtedy wszystko nagle jest na twojej głowie, każdy czegoś od Ciebie wymaga, przeżywasz pierwsze trudne rozstania i kłótnie. Czasami chciałbym się cofnąć do dnia moich ósmych urodzin i znów żyć beztrosko.

1 komentarz:

  1. Urocze przemyślenia Brandona... Ma rację. Czasem chciałoby się żyć w takiej nieświadomości jak dzieci.
    Wiedziałam, że Sav dowie się wszystkiego. Tylko nie myślałam, że tak szybko.
    Buziaki :* i czekam na next.

    OdpowiedzUsuń