czwartek, 23 lutego 2017

18

¦Alvaro¦
Przyjeżdżam do szpitala, gdzie leży Alex. Po drodze wymieniam kilka słów z siostrą, a na korytarzu zaczepia mnie seksowna blondynka, która nie ma drobnych na kawę z automatu. Pożyczam jej 5 centów, mówię, że reszty nie trzeba i idę do sali brata. W środku akurat jest Savannah. Krzyczy na biednego Lexa i w momencie, gdy chce go uderzyć, staję w drzwiach.
- Jestem nie w porę? - pytam, patrząc na parę.
- Nie, nie. Sav już wychodzi. - odpiera słabo Alex.
Hudson niechętnie opuszcza pomieszczenie. Zostajemy sami. Chłopak przez chwilę uspokaja oddech i pracę serca, które bije głośno i szybko.
- Na pewno nie wzywać lekarza? - upewniam się.
- Na pewno. Już mi lepiej. - uśmiecha się słabo. - Mów co u Ciebie? Widziałeś się już z Hannah? Była u mnie, ale zbyt długo nie pobyła... - zmienia temat.
- Tak, minąłem ją na korytarzu. Była zmęczona. Szła po kawę, a potem do twojego domu. Chciała się wyspać. - opowiadam. - A później spotkałem taką jedną blondynkę... - wspominam o Dowd, bo tak ma na nazwisko ta ślicznotka.
- Myślałem, że wolisz ciemnowłose dziewczyny... - rzuca ze śmiechem.- Ta koleżanka Hannah... Jak ona miała... - zastanawia się przez chwilę. - Ah tak, Sofia. Kiedyś wydawało się nam, że z nią kręciłeś... A może i nie...
- Bo kręciłem, ale wiesz... Zostawiła mnie dla jakiegoś napakowanego dupka... A ta twoja Savi... - zaczynam, ale nie kończę, gdyż widzę jego zabójczy wzrok. - Jest śliczna i w ogóle. Wiem, wiem. Jest twoja. - uspokajam go. - A ta Alexa... Chyba mam o niej szansę.
- Nie był bym taki pewien. To kumpela Sav, nie wiadomo co o Tobie mówiła. - odzywa się, gasząc moje nadzieje.
Nie drążę już tego tematu. Siedzę u niego jeszcze chwilę, po czym wracam do domu. W życiu nie pomyślałbym, że zobaczę ją właśnie tu.
- Sofia? - wydaję odgłos zdziwienia. - Myślałem, że więcej Cię nie spotkam...
- Podrzuciłam tylko Hannah tutaj i wracam pod wieczór do Chicago. Pozdrów Lexa ode mnie. - dziewczyna wstaje z kanapy, odrzuca swoje czarne falowane włosy do tyłu i wymija mnie w korytarzu.
- Okay. - mruczę pod nosem niezadowolony. Zawsze wolała Alexa, nawet gdy kręciła ze mną. - Sofia, a może wypijesz ze mną kawę? - proponuję jej.
- W sumie to mogę. Przyda się porządna kawa przed podróżą. - odpiera i idzie ze mną do kuchni.
Wyciągam z szafki dwa kubki i włączam ekspres. Ten Lex to chyba nic tu sam nie robi. Automat do kawy, czekolady i herbaty. Wyciskacz do owoców. Wielofunkcyjny robot kuchenny. Kuchenka indukcyjna. Nieźle. Wszystko drogie, nowoczesne, zadbane... Przypomina mi się od razu dom Sofii. U niej też wszystko było na bogato. Posadzka wysadzana kamieniami, przy ścianach złote progi, złote poręcze przy schodach, a na suficie kryształowe żyrandole. Każdy członek rodzinny miał swoje auto, każdy ubierał się w markowe ciuchy. A teraz? Widzę przed sobą prostą, śliczną dziewczynę, jeżdżącą starą czerwoną furgonetką ojca w ubraniach z wyprzedaży. Biżuteria skromna, telefon ten sam od kilku lat. Włosy związane niedbale w wysoki kucyk, z lekko rozdwojonymi końcówkami. Jedynie delikatny i subtelny makijaż oraz perfekcyjne paznokcie są nadal takie same.
- Alvaro słuchasz mnie czy się zapatrzyłeś? - jej aksamitny głos przywraca mnie do rzeczywistości.
- Słucham, słucham. - kłamię, poprawiając się na krześle.
- Mówiłam, że ekspres już skończył parzyć kawę. Możesz napełnić kubki. - dziewczyna patrzy na mnie, cicho śmiejąc się pod nosem.
Szybko nalewam ciecz do kubków i podaję jeden z nich Sofii. Zaczynamy rozmowę od pogody, przez politykę, kończąc na naszej relacji. Właśnie tego tematu od zawsze się bałem.

1 komentarz:

  1. Oh, Alvaro miał dziewczynę.... I to jaką!
    Teraz mu się chyba odmyśli Savy...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń