¦Brandon¦
Po obiedzie idę z siostrami do salonu.
- Usiądź tutaj. - Sierrah wskazuje
miejsce na kanapie. - Zaraz będziemy. Daj nam pięć minut. - znika na schodach
razem z Rynnah.
Zerkam na zegar i odliczam czas. Czemu
się na to zgodziłem? Mało mi po ostatnim razie, gdy przebrały mnie za
jednorożca i kazały mi 'latać' po całym domu. Oczywiście one, przepiękne
królewny, musiały mieć transport ~ siedziały na moich plecach i mnie pośpieszały,
bo spóźniłyby się na bal u księcia, do którego wdychają, a w tej roli Gator,
kuzyn Lynchów. Koniec końców oberwało mi się od rodziców za bałagan i przez
tydzień zmywałem naczynia i robiłem pranie dla całej rodziny.
- I już. - radosny głos Ryn wyrywa mnie z
zamyśleń.
Sier włącza muzykę i zaczynają swój
układ. Muszę przyznać, że jest lepszy niż ten poprzedni. Teraz będą miały
szansę na wygranie konkursu na Miss Juniorek. Poprzednio wzięli tylko Sierrah,
bo była lepsza (jak to u bliźniaków bywa). Gdy pokaz się kończy, klaskam w
dłonie przez dłuższą chwilę, a następnie wstaję i przytulam obie siostry.
- Podobało się? - pyta Rynnah, patrząc na
mnie oczami pełnymi nadziei.
- Oczywiście, wy moje księżniczki. -
cmokam je w policzki i idę do swojego pokoju. Chcę chwilę pobyć sam.
Wieczorem, gdy schodzę na kolację, widzę
przy naszym stole Brennana. Uśmiecham się na jego widok, choć sam nie wiem
dlaczego. Podchodzę do Benko od tyłu i składam na jego ustach czuły pocałunek.
Chłopak podnosi na mnie wzrok i bezgłośnie mówi 'Kocham Cię'. Nie
dowierzam w to, więc szczypię się w rękę. Boli, czyli prawda. Siadam obok Brena
i patrzę mu prosto w oczy.
- Miałeś mieć dziś randkę... - zaczynam.
- Miałem, ale nie poszedłem. Dowiedziałem
się, że ma już kogoś innego. - mówi tak spokojnie, jakby totalnie go to nie
obchodziło.
- Przykro mi. Nie zasługujesz na takie
traktowanie... - delikatnie chwytam jego dłoń.
- Jest okay, Brandon. - dokłada drugą
rękę i uśmiecha się do mnie. - Coś sobie uświadomiłem. Kocham Cię. - wyznaje, a
ja otwieram usta ze zdziwienia. - Tak,
dobrze słyszałeś. Kocham Cię Brandonie Jamesie Hudson i chcę spędzić z Tobą
resztę swojego życia. - zapewnia mnie o swoich uczuciach, po czym całuje
namiętnie.
Zapominam o całym świecie i odwzajemniam
pocałunek. Wplatam palce w jego włosy, a on zamyka mnie w mocnym uścisku. Chce
schować mnie przed światem, mieć tylko dla siebie. Ja mam tak samo, chcę by
Bren był tylko mój. Po kolacji zabieram go do siebie na kolejną upojną noc.
Rozdział super Brandonowy! Ale co z Lexiem?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na next.