UWAGA! ZMIANA PUBLIKACJI! CODZIENNIE O 9:00!
¦Savannah¦
¦Savannah¦
Otwieram oczy i widzę szare ściany, z
których odpada tynk. Ostatnie co pamiętam to moment, w którym wsiadłam do
starej niebieskiej furgonetki, bo Alex chciał zabrać mnie na romantyczny wypad.
Rozglądam się uważnie, w rogu zauważam Flagstada. Loki opadają mu na twarz, a z
ust nie schodzi uśmiech. Chcę wstać z krzesła, na którym siedzę, ale nie mogę.
Jestem do niego przywiązana grubym sznurem.
- Czemu to robisz? - pytam, patrząc na
chłopaka. Gdyby mnie kochał, nie zrobiłby mi takiego czegoś.
- Czemu? Masz czelność pytać czemu? -
wstaje z krzesła, a jego piwne oczy przybierają czarną barwę. Jest wściekły, to
widać. - Pomyśl laleczko. - mówi z szyderczym śmiechem i staje przede mną.
- Nie wiem. Myślałam, że mnie kochasz...
- patrzę na niego ze smutkiem.
- To źle myślisz. Chcę, byś cierpiała.
Wtedy będzie cierpiał też on. - kładzie nacisk na ostatnie słowo.
- Ale czemu? Coś Ci zrobiłam? - nie
przestaję zadawać pytań.
- Serio chcesz wiedzieć? - spogląda mi
prosto w oczy. - Jesteś nikim Sav Hudson. On zasługuje na kogoś lepszego. -
uderza mnie z otwartej dłoni w twarz. Łapię się za bolące miejsce i rzucam mu
nienawistne spojrzenie. - Ojej... Mała porcelanowa Savi prawie się zbiła. - udaje
przejętego, a po chwili wybucha śmiechem.
Za jakie grzechy tu trafiłam? Za jakie?
Taki króciutki rozdział... Myślę, że to nie Lex, tylko Alvaro, bo mówi "On zasługuje...", "On będzie cierpiał..."
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejne rozdziały. Super, że już jutro ciąg dalszy.