¦Alex¦
Wczesnym rankiem, gdy przez okno do
szpitalnej sali wpadają pierwsze promienie słońca, budzę się. Na zegarze
ściennym widnieje godzina piąta. Kroplówka z lekami przeciwbólowymi powoli
spływa, ale i tak niewiele mi pomaga. Brzuch, w miejscu gdzie teraz są szwy
nadal mnie boli. Być może wczoraj przedobrzyłem z tą szarlotką zaraz po
operacji. Zamykam oczy i próbuję przysnąć choć na chwilę. Jednak w moich
myślach nadal są ostatnie wydarzenia. Nie jestem zły na Sav, za to co zrobiła.
Po prostu ciężko jej teraz zaufać, gdyż Alavro namieszał. Wiedziałem, że coś
się stanie, ale nie przypuszczałem, że będzie to aż tak poważnie.
Około siódmej przychodzi pielęgniarka i
zmienia mi opatrunek oraz kroplówkę. Dziękuję jej uśmiechem i czekam na
posiłek, bo zaczynam robić się głodny. Pół godziny później salowa przynosi mi
śniadanie i najzwyczajniej w świecie odchodzi. Pomimo bólu podnoszę się do
pozycji siedzącej i biorę do ręki talerz. Bułeczka mleczna i jogurt.
- Na pewno się tym najem... - burczę pod
nosem z niezadowoleniem, ale pomimo tego zabieram się za jedzenie.
W momencie, gdy odstawiam puste naczynie
i kubeczek na stolik, do sali wchodzi moja siostra.
- Alex, braciszku! - przybliża się do
mnie i obejmuje. - Tak się martwiłam! Ale dobrze, że teraz już Ci lepiej. - siada
obok i zaczyna swoje typowe wypytywanie.
- Spokojnie Hannah. To zwykły wypadek. -
tłumaczę, lecz ona mi nie wierzy.
- Kto Ci to zrobił, Lex? - patrzy na mnie
z miną 'I tak się przyznasz.'.
- Sav przez przypadek mnie zraniła. Nic
takiego. - odpieram zbywczo.
- Alvaro mówił, że znalazł Cię w kałuży
krwi, a Savannah uciekła przerażona. Podobno się kłóciliście się ostatnimi
czasami. - nie odpuszcza.
- Może i tak, ale teraz już wszystko
dobrze. Naprawdę, nie potrzebnie się tak martwisz. Za dwa dni wracam do domu, a
na następny dzień mam próbę z zespołem. - mówię spokojnie.
- Oszalałeś!? Powinieneś odpocząć jeszcze
kilka dni. Zespół zrozumie. - op*****a mnie, a ja mam to gdzieś, bo za
szklanymi drzwiami zauważam Hudson.
- Mam taką małą prośbę. Zawołaj Sav, jest
na korytarzu. - spoglądam na nią z miną szczeniaczka.
- Okay. I tak chciałam iść po kawę. Całą
noc nie spałam przez Ciebie. - wstaje, całuje mnie w czoło, czochra po włosach
i dopiero wtedy podchodzi do drzwi. - To do później. - wysyła mi całusa i
odrzucając włosy do tylu wychodzi.
Chwilę później zjawia się wściekła Savka.
- Kto to był? - pyta ze złością w głosie.
- Moja siostra, Hannah. Nie przedstawiła
się? - jestem zaskoczony.
- No... Nie. Nie dałam jej tak bardzo już
chciałam być przy Tobie. - chwyta moją dłoń i siada obok. - Przepraszam. Jestem
zła, okropna i powinnam odejść. - wyznaje.
- Jest okay, Savi. Kocham Cię i to nigdy
się nie zmieni. - ściskam jej dłoń, patrząc w jej oczy. To czekoladowe
spojrzenie jeszcze nigdy nie było tak smutne, jak teraz. - O co chodzi,
kochanie?
- Nic, nic. - mruczy i odwraca wzrok.
- Popatrz na mnie, pocałuj. - proszę ją.
- Nie lubię, gdy jesteś taka...
- Taka to znaczy zazdrosna, oschła i
tajemnicza? - przerywa mi. - To, że jestem twoją dziewczyną nie oznacza, że
muszę Ci o wszystkim mówić! - podnosi ton głosu. - Kiedyś myślałam, że to
związek na zawsze... Że nasza miłość jest wieczna... - milknie na chwilę. - Ale
się pomyliłam. Wczorajszy dzień mi to uświadomił. Szkoda, że jeszcze żyjesz! -
krzyczy i podrywa się z miejsca z zamiarem spoliczkowania mnie.
- Jestem nie w porę? - pyta Alvaro, który
nagle pojawia się w sali. W duszy dziękuję mu, że się zjawił.
- Nie, nie. Sav już wychodzi. - z mojego
gardła wydaje się jedynie słaby dźwięk. Czuję, że moje serce wali jak szalone.
'To ze zdenerwowania.' tłumaczę sobie.
Dziewczyna niechętnie wychodzi, a ja
zostaję sam z bratem. Mija kilka minut, nim się uspokajam.
- Na pewno nie wzywać lekarza? - upewnia
się.
- Na pewno. Już mi lepiej. - uśmiecham
się słabo. - Mów co u Ciebie? Widziałeś się już z Hannah? Była u mnie, ale zbyt
długo nie pobyła... - zmieniam temat, na bardziej przyjemny.
- Tak, minąłem ją na korytarzu... -
zaczyna opowiadać, a ja słucham go uważnie.
Może i jest dupkiem, ale i tak go kocham.
Mój brat bliźniak, który zawsze wszystko skopie, ale nadal jest bratem i
przyjacielem. Potrafimy sobie wszystko wybaczyć i chyba właśnie na tym polega
rodzinna więź.
Alex to też taki słodziak jak Alvaro :)
OdpowiedzUsuńSav chyba chciała mu powiedzieć co się wydarzyło, ale zbyt gwałtownie zareagowała...
Pozdrawiam i czekam na next.