środa, 22 lutego 2017

17

¦Alex¦
Wczesnym rankiem, gdy przez okno do szpitalnej sali wpadają pierwsze promienie słońca, budzę się. Na zegarze ściennym widnieje godzina piąta. Kroplówka z lekami przeciwbólowymi powoli spływa, ale i tak niewiele mi pomaga. Brzuch, w miejscu gdzie teraz są szwy nadal mnie boli. Być może wczoraj przedobrzyłem z tą szarlotką zaraz po operacji. Zamykam oczy i próbuję przysnąć choć na chwilę. Jednak w moich myślach nadal są ostatnie wydarzenia. Nie jestem zły na Sav, za to co zrobiła. Po prostu ciężko jej teraz zaufać, gdyż Alavro namieszał. Wiedziałem, że coś się stanie, ale nie przypuszczałem, że będzie to aż tak poważnie.

Około siódmej przychodzi pielęgniarka i zmienia mi opatrunek oraz kroplówkę. Dziękuję jej uśmiechem i czekam na posiłek, bo zaczynam robić się głodny. Pół godziny później salowa przynosi mi śniadanie i najzwyczajniej w świecie odchodzi. Pomimo bólu podnoszę się do pozycji siedzącej i biorę do ręki talerz. Bułeczka mleczna i jogurt.
- Na pewno się tym najem... - burczę pod nosem z niezadowoleniem, ale pomimo tego zabieram się za jedzenie.
W momencie, gdy odstawiam puste naczynie i kubeczek na stolik, do sali wchodzi moja siostra.
- Alex, braciszku! - przybliża się do mnie i obejmuje. - Tak się martwiłam! Ale dobrze, że teraz już Ci lepiej. - siada obok i zaczyna swoje typowe wypytywanie.
- Spokojnie Hannah. To zwykły wypadek. - tłumaczę, lecz ona mi nie wierzy.
- Kto Ci to zrobił, Lex? - patrzy na mnie z miną 'I tak się przyznasz.'.
- Sav przez przypadek mnie zraniła. Nic takiego. - odpieram zbywczo.
- Alvaro mówił, że znalazł Cię w kałuży krwi, a Savannah uciekła przerażona. Podobno się kłóciliście się ostatnimi czasami. - nie odpuszcza.
- Może i tak, ale teraz już wszystko dobrze. Naprawdę, nie potrzebnie się tak martwisz. Za dwa dni wracam do domu, a na następny dzień mam próbę z zespołem. - mówię spokojnie.
- Oszalałeś!? Powinieneś odpocząć jeszcze kilka dni. Zespół zrozumie. - op*****a mnie, a ja mam to gdzieś, bo za szklanymi drzwiami zauważam Hudson.
- Mam taką małą prośbę. Zawołaj Sav, jest na korytarzu. - spoglądam na nią z miną szczeniaczka.
- Okay. I tak chciałam iść po kawę. Całą noc nie spałam przez Ciebie. - wstaje, całuje mnie w czoło, czochra po włosach i dopiero wtedy podchodzi do drzwi. - To do później. - wysyła mi całusa i odrzucając włosy do tylu wychodzi.
Chwilę później zjawia się wściekła Savka.
- Kto to był? - pyta ze złością w głosie.
- Moja siostra, Hannah. Nie przedstawiła się? - jestem zaskoczony.
- No... Nie. Nie dałam jej tak bardzo już chciałam być przy Tobie. - chwyta moją dłoń i siada obok. - Przepraszam. Jestem zła, okropna i powinnam odejść. - wyznaje.
- Jest okay, Savi. Kocham Cię i to nigdy się nie zmieni. - ściskam jej dłoń, patrząc w jej oczy. To czekoladowe spojrzenie jeszcze nigdy nie było tak smutne, jak teraz. - O co chodzi, kochanie?
- Nic, nic. - mruczy i odwraca wzrok.
- Popatrz na mnie, pocałuj. - proszę ją. - Nie lubię, gdy jesteś taka...
- Taka to znaczy zazdrosna, oschła i tajemnicza? - przerywa mi. - To, że jestem twoją dziewczyną nie oznacza, że muszę Ci o wszystkim mówić! - podnosi ton głosu. - Kiedyś myślałam, że to związek na zawsze... Że nasza miłość jest wieczna... - milknie na chwilę. - Ale się pomyliłam. Wczorajszy dzień mi to uświadomił. Szkoda, że jeszcze żyjesz! - krzyczy i podrywa się z miejsca z zamiarem spoliczkowania mnie.
- Jestem nie w porę? - pyta Alvaro, który nagle pojawia się w sali. W duszy dziękuję mu, że się zjawił.
- Nie, nie. Sav już wychodzi. - z mojego gardła wydaje się jedynie słaby dźwięk. Czuję, że moje serce wali jak szalone. 'To ze zdenerwowania.' tłumaczę sobie.
Dziewczyna niechętnie wychodzi, a ja zostaję sam z bratem. Mija kilka minut, nim się uspokajam.
- Na pewno nie wzywać lekarza? - upewnia się.
- Na pewno. Już mi lepiej. - uśmiecham się słabo. - Mów co u Ciebie? Widziałeś się już z Hannah? Była u mnie, ale zbyt długo nie pobyła... - zmieniam temat, na bardziej przyjemny.
- Tak, minąłem ją na korytarzu... - zaczyna opowiadać, a ja słucham go uważnie.
Może i jest dupkiem, ale i tak go kocham. Mój brat bliźniak, który zawsze wszystko skopie, ale nadal jest bratem i przyjacielem. Potrafimy sobie wszystko wybaczyć i chyba właśnie na tym polega rodzinna więź.

1 komentarz:

  1. Alex to też taki słodziak jak Alvaro :)
    Sav chyba chciała mu powiedzieć co się wydarzyło, ale zbyt gwałtownie zareagowała...
    Pozdrawiam i czekam na next.

    OdpowiedzUsuń