środa, 15 lutego 2017

10

¦Alvaro¦
Siedziałem w opustoszałej kawalerce, w której kiedyś mieszkałem ze swoją dziewczyną i obserwuję Savannah. Dziewczyna myśli, że jestem Alexem, tylko dlatego, że zakręciłem włosy i zaprosiłem ją na romantyczny wypad z telefonu brata. Hudson pyta mnie, czemu jej to robię i prawie się rozpłakuje. Naśmiewam się z niej i policzkuje. Jeszcze nie wie co ją czeka. Jej telefon porzuciłem do starego magazynu, a ją samą wywiozłem aż tu.

Nadchodzi wieczór, a ona domaga się kolacji. Podaje jej więc bułkę i herbatę. Oczywiście dosypując do nich uprzednio silne leki nasenne. Stwierdziłem, że zapewne Sav nie będzie chciała tego pamiętać. Mówiąc tego mam na myśli tej okropniej nocy, która zakończy jej związek z Alexem. Zaraz gdy zasypia, układam ją na łóżku i zerkam na nią przez chwilę. Śpi jak aniołek, a urodę ma diablicy. Jeśli chcę ją mieć, muszę zniszczyć Alexa i jego uczucia. A co najlepiej niszczy miłość? Zdrada. Okropna zdrada, która boli całe życie. Upewniam się, że jesteśmy z Sav sami i wykorzystuję ją. Możecie mnie postrzegać za niewiadomo jakiego dupka, ale mnie to nie obchodzi. Czego się nie zrobi dla miłości...

Rankiem, gdy Hudson wstaje, traktuję ją jak księżniczkę. Przynoszę jej śniadanie do łóżka.
- Jak się spało? - pytam z czułością.
- Nawet dobrze. - uśmiecha się lekko. - Ale masz tłuste te loki... - czochra moje włosy.
- Proszę, posiłek dla ukochanej. - podaję jej talerz i cmokam ją w policzek.
- Dziękuję. - siada, poprawiając kołdrę i zabiera się za jedzenie. - Lex, odwieziesz mnie do domu? Chciałabym się nieco przygotować przed babskim spotkaniem u Delly. - prosi, a ja myślę, że to całkiem dobry pomysł. Gdyby Alex wpadł tutaj, byłoby po mnie.
- Pewnie słoneczko. - siadam obok niej i obejmuję ją ramieniem. - A tak w ogóle to przepraszam za wczoraj. Zbytnio się ostatnio denerwuję. Wiesz przecież jak to z Alvaro... - szeptam jej czule do ucha. - Ale wynagrodziłem Ci to w nocy malutka. Nie wiem tylko czy pamiętasz, bo byłaś już zmęczona. - dodaję.
- Jest już okay. Kocham Cię, Flaggy. - muska moje usta.
Ten poranek należy do nas. Po śniadaniu szybki seks i w drogę. LA jest tylko kilka kilometrów stąd, więc mamy jeszcze trochę czasu.

1 komentarz:

  1. Co za cham z niego!
    Już sobie wyobrażam co będzie jak ona sobie uświadomi, że to nie ten brat...
    Pozdrawiam i czekam na next.

    OdpowiedzUsuń