¦Alvaro¦
Siedziałem w opustoszałej kawalerce, w
której kiedyś mieszkałem ze swoją dziewczyną i obserwuję Savannah. Dziewczyna
myśli, że jestem Alexem, tylko dlatego, że zakręciłem włosy i zaprosiłem ją na
romantyczny wypad z telefonu brata. Hudson pyta mnie, czemu jej to robię i
prawie się rozpłakuje. Naśmiewam się z niej i policzkuje. Jeszcze nie wie co ją
czeka. Jej telefon porzuciłem do starego magazynu, a ją samą wywiozłem aż tu.
Nadchodzi wieczór, a ona domaga się
kolacji. Podaje jej więc bułkę i herbatę. Oczywiście dosypując do nich
uprzednio silne leki nasenne. Stwierdziłem, że zapewne Sav nie będzie chciała
tego pamiętać. Mówiąc tego mam na myśli tej okropniej nocy, która zakończy jej
związek z Alexem. Zaraz gdy zasypia, układam ją na łóżku i zerkam na nią przez
chwilę. Śpi jak aniołek, a urodę ma diablicy. Jeśli chcę ją mieć, muszę
zniszczyć Alexa i jego uczucia. A co najlepiej niszczy miłość? Zdrada. Okropna
zdrada, która boli całe życie. Upewniam się, że jesteśmy z Sav sami i
wykorzystuję ją. Możecie mnie postrzegać za niewiadomo jakiego dupka, ale mnie
to nie obchodzi. Czego się nie zrobi dla miłości...
Rankiem, gdy Hudson wstaje, traktuję ją
jak księżniczkę. Przynoszę jej śniadanie do łóżka.
- Jak się spało? - pytam z czułością.
- Nawet dobrze. - uśmiecha się lekko. -
Ale masz tłuste te loki... - czochra moje włosy.
- Proszę, posiłek dla ukochanej. - podaję
jej talerz i cmokam ją w policzek.
- Dziękuję. - siada, poprawiając kołdrę i
zabiera się za jedzenie. - Lex, odwieziesz mnie do domu? Chciałabym się nieco
przygotować przed babskim spotkaniem u Delly. - prosi, a ja myślę, że to
całkiem dobry pomysł. Gdyby Alex wpadł tutaj, byłoby po mnie.
- Pewnie słoneczko. - siadam obok niej i
obejmuję ją ramieniem. - A tak w ogóle to przepraszam za wczoraj. Zbytnio się
ostatnio denerwuję. Wiesz przecież jak to z Alvaro... - szeptam jej czule do
ucha. - Ale wynagrodziłem Ci to w nocy malutka. Nie wiem tylko czy pamiętasz,
bo byłaś już zmęczona. - dodaję.
- Jest już okay. Kocham Cię, Flaggy. -
muska moje usta.
Ten poranek należy do nas. Po śniadaniu
szybki seks i w drogę. LA jest tylko kilka kilometrów stąd, więc mamy jeszcze
trochę czasu.
Co za cham z niego!
OdpowiedzUsuńJuż sobie wyobrażam co będzie jak ona sobie uświadomi, że to nie ten brat...
Pozdrawiam i czekam na next.