piątek, 17 lutego 2017

12

¦Alex¦
Biorę prysznic, by oczyścić się z kurzu po sprzątaniu na strychu, gdy ktoś natrętnie dzwoni dzwonkiem i puka do drzwi. Alvaro ma klucze, więc na pewno to nie on.
- Chwileczkę! - wołam i w pośpiechu osuszam ciało i wciągam bieliznę oraz spodnie.
Zbiegam po schodach, wycierając włosy ręcznikiem i otwieram drzwi. Savannah wpada do środka wściekła i drze się jak opętana.
- Nienawidzę Cię! Jak mogłeś mi to zrobić!? - pcha mnie na ścianę i uderza pięściami w moją klatkę piersiową.
Chwytam ją za nadgarstki i zmuszam, by patrzyła mi w oczy.
- Nic Ci nie zrobiłem, kochanie. Martwiłem się, szukałem Cię, a znalazłem tylko telefon, który oddałem twojemu bratu. - mówię spokojnie.
- Nie kłam, Alvaro. - zaciska zęby ze złości i kopie mnie w brzuch.
Z trudem łapię powietrze, ale nie upadam. Jedną ręką chwytam się szafki, drugą kładę na brzuch. Sav rozgląda się z piekielnym blaskiem w oczach, a następnie bierze do ręki nożyce ogrodowe, których nie zdążyłem schować.
- Wiesz co Flagstad... Nie będziesz mi ciążył na sumieniu. - uśmiecha się, a następnie podchodzi do mnie i zaciska nożyce wokół mojego pasa.
- Nie rób tego Savi. To ja, Lex. - szeptam, a ona parska śmiechem.
- Jesteś zabawny Alvaro. - mruży oczy jak zwykle, gdy się z czegoś lub kogoś naśmiewa. - To jak, pasują nożyce tutaj czy wolisz na szyi?
- Sav przestań! - błagam.
- Czyli tu. - sama odpowiada sobie na pytanie i zaciska nożyce jeszcze bardziej.
Czuję, że metal rani moją skórę, a krew rozbryzguje po ścianach oraz brudzi jej włosy i ubranie. Robi mi się ciepło, przed oczami mam czarne plamy. Dziewczyna upuszcza sprzęt i wychodzi, gdyż słyszy samochód na podjeździe. Upadam. Następuje ciemność.

1 komentarz:

  1. Zaje***a Flaggisa!!! O ja...
    Czułam, że tak będzie.
    Buziaki.
    Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń